Skip to main content

Osiemnastka „Out of Myself”

2022-01-07

Jednym z moich młodzieńczych marzeń było „posiadanie” ulubionego zespołu grającego progresywną muzykę, którego losy mógłbym śledzić od początku, rok po roku, płyta po płycie, trasa po trasie.

Zachwycanie się Genesis i Pink Floyd nie wystarczyło. Chciałem przeżyć taką muzyczną przygodę po pierwsze tu, w Polsce, a po drugie nie grzebiąc w historii, tylko „teraz”, na bieżąco. Wskoczyć do pociągu i jechać w nieznane. I wtedy ukazała się ta płyta.

Marzenie zaczęło się spełniać.

Różnorodne kompozycje, niebanalna rytmika, błyskotliwa melodyka, przemyślana, inteligenta konstrukcja zarówno krótszych jak i dłuższych utworów. No i wciągający, gęsty od nastrojów klimat. W 2004 roku były całe tygodnie kiedy nie wyciągałam tej płyty z odtwarzacza.

18 lat temu ukazała się „Out of myself”, debiutancka płyta Riverside. Od dziś jest pełnoletnia. Dojrzała była zawsze.

Znajdę dziś godzinkę na rocznicowy odsłuch, koniecznie przy przyciemnionym świetle i z lampką dobrego wina 🙂